Obudził ją intensywny zapach kawy. Rozejrzała się wokół, mnóstwo wolnej, pełnej światła przestrzeni, kilka mebli, wielka sofa i dwa ogromne skórzane fotele, wszystko w odcieniach czerni, bieli, szarości i bordo. Wszystko idealnie ze sobą współgrało, czysto i schludnie. Nagle do pokoju wszedł mężczyzna, ten sam, którego wczoraj Alicja poznała przed wieżowcem.
-Dzień dobry-uśmiechnął się i postawił przed nią wielką zieloną tacę z dwoma kubkami, talerzykami, na których leżały rogale francuskie z dżemem jagodowym.
-Dzień dobry-odparła ciągle lekko zdezorientowana. Kuba podał jej kubek, w którym znajdowała się kawa.
-Smacznego, mam nadzieję że lubisz croissanty. To moje ulubione śniadanie więc nie miałem nic innego, następnym razem zaopatrzę moją lodówkę, przed niespodziewanymi gośćmi-powiedział po czym puścił oczko w jej stronę.
-Dziękuję, tak bardzo lubię-objęła kubek swoimi rękoma, był gorący, przyjemnie ocieplał chłodne dłonie kobiety.
-Trafiłem w gust, nie było tak ciężko jak myślałem-mężczyzna zabrał się do konsumowania rogalika. Siedzieli w ciszy i spokojnie jedli. Gdy oboje skończyli popijali, wciąż gorącą kawę. Kubki były ogromne jak dla jakichś olbrzymów.
-Dziękuję za śniadanie, no i za nocleg-odparła Alicja, nie spodziewała się takiego przebiegu wydarzeń-sądzę, że powinnam już się zbierać, moja współlokatorka będzie się martwić.
-Musisz? Zostań jeszcze chwilę-uśmiechnął się i zagwizdał, po kilku sekundach w pokoju pojawił się przyjaciel Kuby - Woody przywitaj się.
Był to pies, rasy golden retriever. Wielki, przyjemni i przyjazny, od razu wskoczył na kolana Alicji i zaczął po niej skakać, lizać ją i przymilać. Kobieta zaczęła się śmiać, to było do przewidzenia przy tak miłym partnerze. Woody uspokoił się trochę i położył na kolanach Alicji.
-Naprawdę było mi niezmiernie miło ale muszę iść-wróciła do rzeczywistości i znów zrobiła się ponura.
-Dobrze a mogę przynajmniej prosić o Twój numer?-zapytał i spojrzał na nią błagalnie.
-Prosić zawsze możesz-uśmiechnęła się do siebie, wstała i pozbierała wszystkie naczynia z powrotem na tacę. Zabrała kurtkę, szalik i poprosiła aby mężczyzna odprowadził ją do wyjścia.
-Proszę, to mój numer, jeżeli będziesz chciała, a mam taką nadzieję to zadzwoń w najbliższym czasie, spotkamy się, porozmawiamy..-podał jej świstek kartki z jego numerem a dziewczyna zabrała go i schowała do kieszeni.
-Dziękuję-powiedziała i zastanowiła się jeszcze chwilę, uśmiechnęła się i dokończyła-za wszystko.
-To ja powinienem dziękować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz