czwartek, 27 listopada 2014

#6 Cisza

Siedzieli w dwuosobowym stoliku i spożywali wyśmienitą kolację, specjał szefa kuchni. Dziewczyna nigdy wcześniej nie zasmakowała takiego luksusu, lecz nie dawała tego po sobie poznać.
-O co ci chodzi?-zapytała w końcu po długim milczeniu, gdy już skończyli jeść. Wzięła łyk wody i spojrzała z ciekawością na mężczyznę.
-Nie rozumiem twojego pytania-odparł i przeszył ją wzrokiem.
-Zapraszasz mnie do siebie,  proponujesz mi klucze do swojego mieszkania, zdobywasz jakimś cudem mój numer, śledzisz mnie i zapraszasz na kolację do niewyobrażalnie drogiej restauracji na kolacje. Więc pytam, dlaczego? O co ci chodzi?-słowa wypłynęły z jej ust z taką szybkością i swobodą jakby przygotowywała się do tego przemówienie przez całą drogę z jej mieszkania do restauracji. Kąciki ust mężczyzny uniosły się do góry a Alicja nie dawała po sobie poznać, że zaczyna się denerwować.
-Po prostu mnie interesujesz...
-Nie znasz mnie, jak mogę Cię interesować? To dziwne. Żaden mężczyzna pokroju jak ty, nigdy nie zainteresowałby się taką kobietą jak ja..
- Widzisz mylisz się, masz w sobie wiele, jesteś pociągająca, inteligenta, widać, że nie miałaś w życiu łatwo, jesteś inna, nieporównywalna i niesamowita. Wszystkie inne dziewczyny są takie same, puste, z toną tapety, myślą tylko o imprezach, pieniądzach i o tym jak wyglądają. Ty taka nie jesteś w dodatku jesteś nie do zdobycia i to mnie w tobie kręci...
-I myślisz, że skoro to wszystko mi powiedziałeś, ja ci ulegnę i już będę twoja?
-Nie. Wiem, że muszę zapracować na twoje zaufanie i będę musiał długo pracować nad tym, żebyś mnie polubiła, żebyś zobaczyła, że mi na tobie zależy. Zobaczysz, że się postaram, imponujesz mi.
Zamilkł.
-Chcę wrócić do domu-odparła.
-Dobrze, odwiozę Cię.
Poprosił o rachunek. Gdy zostawił dwa banknoty, wolała nie spoglądać na rachunek, który musiał przedstawiać kwotę, którą ona widuje bardzo rzadko. Wyszli z restauracji, czekali aż personel podstawi samochód.
-Możesz włączyć muzykę?-zapytała gdy już siedzieli w samochodzie. Kuba włączył radio, dziewczyna zaczęła nucić cicho piosenkę, która właśnie leciała. Mężczyzna dołączył się do niej. Nagle zobaczyła, że skręcają w inną ulicę niż powinni.
-Gdzie ty jedziesz?-zapytała z nutką strachu w głosie.
-Do domu-odparł i spojrzał na nią z uśmiechem i wtedy zobaczyła w jego oczach troskę.
-To chyba nie w tą stronę-rzuciła z gniewem, który teraz mieszał się ze strachem.
-Alicjo, nie powiesz mi chyba, że w twoim mieszkaniu czujesz się jak w domu, i że to jest twój dom. Jedziemy do mnie...-dziewczyna nie odezwała się, wiedziała że Kuba ma rację. Nigdy nie czuła się w swoim mieszkaniu dobrze, zawsze czuła się obco, jak w jakimś hotelu...
Kilka minut później dotarli pod wysoki wieżowiec. Wjechali na podziemny parking, mężczyzna wysiadł i otworzył drzwi swojej towarzyszce.
Wjechali windą na czternaste piętro, weszli do apartamentu, bo mieszkaniem tego nie można było nazwać. Dziewczyna ściągnęła szpilki i kurtę, po czym położyła się na ulubionej tutaj kanapie. Po kilku sekundach poczuła jak wielki ciężar, przygniata jej ciało. To był Woody.
-Cześć słodziaku-uśmiechnęła się i odsunęła od siebie psa, który lizał ją po twarzy, gdy zeskoczył zaczął biegać wokół sofy, z radości na przybyłą Alicję.
-Polubił cię-powiedział Kuba, który właśnie wszedł do salonu z dwoma lampkami wina-zresztą nie dziwię się mu bo ja też-podał dziewczynie jedną z uśmiechem i usiadł obok.
-Cieszę się, uwielbiam zwierzęta, w szczególności psy, sama zawsze chciałam sobie kupić ale nigdy, nie miałam takiej możliwości.
-Teraz już masz-wyszczerzył się w uśmiechu. Ona go odwzajemniła, podobało mu się bardzo, gdy się uśmiechała, nie widział już tak dawno piękniejszego niż jej.
-Wiesz powinnam się zbierać, moja współlokatorka będzie się o mnie martwić..
-Daj spokój zostań jeszcze chwilę, nic jej nie będzie, a tym bardziej tobie-dziewczyna zamyśliła się na chwilę, lecz po chwili wróciła na ziemię.
-Nie naprawdę, będę już lecieć, było mi bardzo miło-podkreśliła słowo bardzo, pożegnała się z Woodym, który oblizał po raz kolejny jej twarz i spojrzała na roześmianego Kubę, pochyliła się i pocałowała go w policzek. Mężczyzna spojrzał triumfalnie na Woodyego i odprowadził Alicję do drzwi.

czwartek, 20 listopada 2014

#5 Kobieta zmienna jest

Wróciła do mieszkania. Zdziwiła się, wszystko było posprzątane, wręcz lśniło czystością. Takiej przemiany nigdy nie widziała, powędrowała do kuchni, gdzie zastała Dominikę.
-Podoba Ci się?-zapytała współlokatorka z uśmiechem-cały dzień sprzątaliśmy, właściciel poszedł niedawno, również był mile zaskoczony.
-Tak, nie wiem jak tego dokonałaś ale jest świetnie, chcesz herbatę?
-Oczywiście, taką jaką zawsze, ja przygotuję przekąski-odparła Dominika i zaczęła grzebać w szafkach kuchni, poszukując różnych słodkości.
Gdy kawa i ciasta był już wyłożone na stole w salonie, dziewczyny usiadły i zaczęły rozmawiać.
-Dominiko, posłuchaj. Ja wiem, że jesteśmy młode i imprezowanie to coś normalnego, ale proszę ogranicz te imprezy, nie róbmy z siebie pustych dziewczyn, które myślą tylko o alkoholu, zacznijmy normalnie żyć, dobrze wiesz, że dłużej tak być nie może. Jeszcze trochę i doprowadzimy do tego, że będziemy musiały w naszym wieku iść na odwyk albo gorzej..-przerwała i spojrzała na dziewczynę.
-Wiesz, ostatnio również o tym myślałam i podzielam twoje zdanie. Ja w szczególności powinnam zmienić moje towarzystwo, nie chce skończyć ja Eliza..-obie zamilkły.
Eliza była również ich współlokatorką, była i to dość dawno. Chodziła ciągle na imprezy, piła, paliła i brała różne świństwa. Skończyło się na tym, że będąc na odwyku popełniła samobójstwo. Wszystkie jej tajemnice wyszły na jaw, zostawiła dla dziewczyn list, w którym zwierzyła się, że prawie na każdej imprezie była zmuszana do rzeczy, których nie chciała robić, a żeby przychodziło jej to z łatwością, sięgała po narkotyki.
-Nie wracajmy lepiej do tego tematu, nie pozwoliłabym Ci na to, jestem z tobą dobrze o tym wiesz...-Dominika przytuliła koleżankę i szepnęła tylko ja z tobą też.
Po chwili zadzwonił telefon Alicji, dostała sms. Na wyświetlaczu widniało imię "Kuba". Zastanawiała się skąd on ma jej numer, doszła do wniosku, że gdy spała chłopak zabrał jej telefon i sam go zdobył. Miała mieszane uczucia co do tego, był bezczelny ale cieszyła się, że on się odezwał bo sama by tego nie zrobiła.
Otworzyła wiadomość. W jednym momencie poczuła jak gorąco dobija do jej głowy, nie wiedziała co o tym myśleć.
"Wyjdź, zabieram Cię na kolację
-Kuba"
Dominika również przeczytała tą wiadomość, wypchała koleżankę do łazienki a sama zaczęła szukać jakiejś ładnej sukienki i butów. Ostatecznie powędrowała do swojej szafy i wybrała czarną obcisłą sukienkę i do tego chabrowe szpilki. Alicja wyszła z łazienki po dziesięciu minutach, jedyne co zrobiła to umyła się i uczesała włosy.
-No chyba żartujesz..-powiedziała jej współlokatorka z dezaprobatą, wyciągnęła z szafki swoją kosmetyczkę i zaczęła robić makijaż Alicji kiedy ta była załamana, całym zamieszaniem, który na nic się nie miał przydać. Była świadoma tego, że jeżeli Kuba wie gdzie ona już mieszka, zabierze ją na kolację aby zrobić jej wyrzuty, że nie powiedziała mu jakim jest ona złym odłamkiem społecznym. Po dwudziestu minutach Alicja wyszła przed kamienicę, w której mieszkała. Przed nią stał Kuba, który opierał się o biały samochód, był niesamowity i z pewnością nie był tani.
-Wyglądasz nieziemsko, powiedział i otworzył drzwi samochodu.
-Dziękuję-odparła wsiadając, mężczyzna zamknął drzwi i powędrował na miejsce kierowcy. 
Jechali w milczeniu, Kuba ciągle spoglądał kątem oka na dziewczynę, był zachwycony tym jak pięknie wyglądała. Sam nie wyglądał gorzej, miał czarne spodnie, białą koszulę i siwą marynarkę. Włosy lekko postawione na gumie, starannie. Cały był pod każdym względem dla niej idealny.