Siedzieli w dwuosobowym stoliku i spożywali wyśmienitą kolację, specjał szefa kuchni. Dziewczyna nigdy wcześniej nie zasmakowała takiego luksusu, lecz nie dawała tego po sobie poznać.
-O co ci chodzi?-zapytała w końcu po długim milczeniu, gdy już skończyli jeść. Wzięła łyk wody i spojrzała z ciekawością na mężczyznę.
-Nie rozumiem twojego pytania-odparł i przeszył ją wzrokiem.
-Zapraszasz mnie do siebie, proponujesz mi klucze do swojego mieszkania, zdobywasz jakimś cudem mój numer, śledzisz mnie i zapraszasz na kolację do niewyobrażalnie drogiej restauracji na kolacje. Więc pytam, dlaczego? O co ci chodzi?-słowa wypłynęły z jej ust z taką szybkością i swobodą jakby przygotowywała się do tego przemówienie przez całą drogę z jej mieszkania do restauracji. Kąciki ust mężczyzny uniosły się do góry a Alicja nie dawała po sobie poznać, że zaczyna się denerwować.
-Po prostu mnie interesujesz...
-Nie znasz mnie, jak mogę Cię interesować? To dziwne. Żaden mężczyzna pokroju jak ty, nigdy nie zainteresowałby się taką kobietą jak ja..
- Widzisz mylisz się, masz w sobie wiele, jesteś pociągająca, inteligenta, widać, że nie miałaś w życiu łatwo, jesteś inna, nieporównywalna i niesamowita. Wszystkie inne dziewczyny są takie same, puste, z toną tapety, myślą tylko o imprezach, pieniądzach i o tym jak wyglądają. Ty taka nie jesteś w dodatku jesteś nie do zdobycia i to mnie w tobie kręci...
-I myślisz, że skoro to wszystko mi powiedziałeś, ja ci ulegnę i już będę twoja?
-Nie. Wiem, że muszę zapracować na twoje zaufanie i będę musiał długo pracować nad tym, żebyś mnie polubiła, żebyś zobaczyła, że mi na tobie zależy. Zobaczysz, że się postaram, imponujesz mi.
Zamilkł.
-Chcę wrócić do domu-odparła.
-Dobrze, odwiozę Cię.
Poprosił o rachunek. Gdy zostawił dwa banknoty, wolała nie spoglądać na rachunek, który musiał przedstawiać kwotę, którą ona widuje bardzo rzadko. Wyszli z restauracji, czekali aż personel podstawi samochód.
-Możesz włączyć muzykę?-zapytała gdy już siedzieli w samochodzie. Kuba włączył radio, dziewczyna zaczęła nucić cicho piosenkę, która właśnie leciała. Mężczyzna dołączył się do niej. Nagle zobaczyła, że skręcają w inną ulicę niż powinni.
-Gdzie ty jedziesz?-zapytała z nutką strachu w głosie.
-Do domu-odparł i spojrzał na nią z uśmiechem i wtedy zobaczyła w jego oczach troskę.
-To chyba nie w tą stronę-rzuciła z gniewem, który teraz mieszał się ze strachem.
-Alicjo, nie powiesz mi chyba, że w twoim mieszkaniu czujesz się jak w domu, i że to jest twój dom. Jedziemy do mnie...-dziewczyna nie odezwała się, wiedziała że Kuba ma rację. Nigdy nie czuła się w swoim mieszkaniu dobrze, zawsze czuła się obco, jak w jakimś hotelu...
Kilka minut później dotarli pod wysoki wieżowiec. Wjechali na podziemny parking, mężczyzna wysiadł i otworzył drzwi swojej towarzyszce.
Wjechali windą na czternaste piętro, weszli do apartamentu, bo mieszkaniem tego nie można było nazwać. Dziewczyna ściągnęła szpilki i kurtę, po czym położyła się na ulubionej tutaj kanapie. Po kilku sekundach poczuła jak wielki ciężar, przygniata jej ciało. To był Woody.
-Cześć słodziaku-uśmiechnęła się i odsunęła od siebie psa, który lizał ją po twarzy, gdy zeskoczył zaczął biegać wokół sofy, z radości na przybyłą Alicję.
-Polubił cię-powiedział Kuba, który właśnie wszedł do salonu z dwoma lampkami wina-zresztą nie dziwię się mu bo ja też-podał dziewczynie jedną z uśmiechem i usiadł obok.
-Cieszę się, uwielbiam zwierzęta, w szczególności psy, sama zawsze chciałam sobie kupić ale nigdy, nie miałam takiej możliwości.
-Teraz już masz-wyszczerzył się w uśmiechu. Ona go odwzajemniła, podobało mu się bardzo, gdy się uśmiechała, nie widział już tak dawno piękniejszego niż jej.
-Wiesz powinnam się zbierać, moja współlokatorka będzie się o mnie martwić..
-Daj spokój zostań jeszcze chwilę, nic jej nie będzie, a tym bardziej tobie-dziewczyna zamyśliła się na chwilę, lecz po chwili wróciła na ziemię.
-Nie naprawdę, będę już lecieć, było mi bardzo miło-podkreśliła słowo bardzo, pożegnała się z Woodym, który oblizał po raz kolejny jej twarz i spojrzała na roześmianego Kubę, pochyliła się i pocałowała go w policzek. Mężczyzna spojrzał triumfalnie na Woodyego i odprowadził Alicję do drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz