-Witaj księżniczko-powiedział wysoki blondyn o zielonych oczach. Alicja stała bez ruchu, jej ciało opanował strach-nie spodziewałaś się mnie prawda kochanie?
-Co ty tutaj robisz? Jak mnie znalazłeś? Jak śmiesz w ogóle mnie nękać?-wydukała z oburzeniem, mieszanym ze strachem.
-Daj spokój słonko, nie tęskniłaś za mną? Co jest z tobą? Myślisz, że uciekniesz od przeszłości. Myślisz, że uciekniesz ode mnie, ale wiesz co? Ja ci powiem co maleńka...
Przybliżył się do niej, pchnął nią o ścianę, która była za nią i objął jej drobną szyję rękami, nie pozwolił jej oddychać.
-Ode mnie nie da się uciec kotku..-wpił się w jej usta, rozluźnił uścisk i rozerwał jedną ręką koszulę, którą miała na sobie, gdy próbowała się w jakikolwiek sposób wyrwać z uścisku, on mocniej zaciskał ręce na jej szyi, co paraliżowało jej ciało.
-Zostaw mnie, Ty podły bydlaku!-krzyknęła, gdy zdołała złapać oddech, jak najgłośniej potrafiła.
-To był błąd suko!-warknął i pociągając ją za włosy, pchnął na ziemię-próbuj dalej, tutaj i tak Ci nikt nie pomoże maleńka...
-Ratunku!-krzyczała z całych sił, nagle dostrzegła niewyraźną sylwetkę, która podążała w ich stronę.
-Ratunku!-krzyczała z całych sił, nagle dostrzegła niewyraźną sylwetkę, która podążała w ich stronę.
-Hahaha jesteś moja suko, zapamiętaj! Jeżeli ja nie mogę cię mieć, to nikt inny też nie może!-rozdzielił jej nogi i już chciał dopierać się do jej spodni, lecz powstrzymał go przeszywający ból głowy. Ktoś go uderzył, czymś twardym. Alicja poczuła tylko jak tajemnicza osoba podchodzi do niej i bierze ją w ramiona. Widziała tylko niewyraźne światła z ulicy i odpłynęła.
Zobaczyła gdzie jest, to zdecydowanie nie było jej mieszkanie, spała na dużym białym łóżku. Na stoliku obok leżał kubek z wodą. Nie potrafiła sobie przypomnieć więcej niż to co zobaczyła we śnie. Wstała, cała obolałą, spojrzała lustro, które wisiało na ścianie, na przeciwko łóżka i doznała szoku. Cała była posiniaczona i na wielu fragmentach ciała miała blizny, nie zagojone.
Wyszła w panice z pokoju, w którym się znajdowała, a do oczy napłynęły jej łzy.
Zobaczyła jak w salonie siedzi Kuba, już wiedziała gdzie jest. Chłopak opierał łokcie o kolana, wyglądał na bardzo załamanego. Na fotelu leżała bluza i para spodni, to nie były jej rzeczy ale innych nie dostrzegła.
-Wstałaś..
-Tak, proszę powiedz mi co się wczoraj stało, błagam-z jej oczu upłynęło kilka łez, a jej głos się załamał.
-Wyszłaś, bo chciałaś wrócić do niejakiej Dominiki, żeby się nie martwiła o ciebie, sam byłem przerażony, że poszłaś tak późno w nocy sama przez tak wielkie i niebezpieczne miasto, więc postanowiłem cię dogonić i odprowadzić, niestety się trochę spóźniłem, na szczęście nie zrobił ci nic gorszego, kto to był Alicjo? Nie jesteś bezpieczna, ten gość to jakiś psychopata. Martwię się o ciebie!
-To był, mój były narzeczony..-zaczęła i przetarła łzy, które spływały po jej nieco zabrudzonych policzkach-byliśmy parą przez dwa lata, postanowiłam się wyprowadzić i on chciał to zrobić razem ze mną, mieliśmy zacząć żyć od nowa. Jednak, gdy tylko się zaręczyliśmy, wszystko się zmieniło, zaczął mnie bić, zabraniał mi wychodzić z domu, gwałcił mnie, gdy nie chciałam się z nim kochać...
-Alicjo..-mężczyzna chciał ją objąć ale nie pozwoliła mu na to.
-Nie mogłam dłużej tego wytrzymać, zerwałam z nim, zakończyłam to wszystko i właśnie wtedy zaczęło się to piekło. Nękał mnie, śledził, nie dawał mi żyć, wysyłał pogróżki, dzwonił do mnie kilka razy na godzinę, gdy zmieniłam numer od razu zdobywał mój nowy... Wyprowadziłam się a raczej uciekłam stamtąd, zmieniłam imię i nazwisko, numer, dosłownie wszystko. Było dobrze przez ostatnie półtorej roku, aż do teraz..
Dziewczyna przytuliła się do towarzysza i starała się ukryć płacz. On ją objął, poczuła się bezpiecznie, jak nigdy dotąd.
-Przy mnie nic ci nie grozi, obiecuję-powiedział jakby sam do siebie i dokończył-zrobię wszystko abyś była bezpieczna.
Pocałował ją w czubek głowy.
-Nie, to nie są żarty, nikt mi nie pomoże.. Nie chce mieć powtórki z przed kilku lat, nie chcę cię w to wpędzać, ja muszę wracać, proszę nie kontaktuj się ze mną więcej..
-Nie pozwolę ci na to-podniósł ton głosu i objął ją mocniej, jej ciało się rozluźniło, nie mogła zrozumieć co się z nią dzieje, chciała już iść ale nie mogła, to było silniejsze od niej.
-Ale..-chciała dokończyć ale gdy usłyszała siedź cicho i nie sprzeczaj się ze mną, które szepnął jej do ucha i poczuła jego ciepły oddech na swojej szyi przeszły ją ciarki i nie wiedziała już właściwie co chciała powiedzieć.
-Idź pod prysznic i ubierz się, pojedziemy po twoje rzeczy, nie możesz tam teraz mieszkać, więc rozgościsz się u mnie-powiedział z triumfem na twarzy, nie zadowoliło jej to ale widziała, że miał rację. Wolała nie ryzykować swojego życia po raz kolejny. Posłuchała go i powędrowała do łazienki a po dwudziestu minutach siedziała już w samochodzie Kuby.
-Lepiej jak ja pójdę i ciebie nikt tam już nie zobaczy, poczekasz na mnie? Chyba nie masz nic przeciwko, twoja przyjaciółka pomoże mi, spakować twoje rzeczy.
Jej odpowiedzią było rytmiczne yhym, była zbyt zmęczona i nie wyspana, aby czemukolwiek zaprzeczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz