poniedziałek, 12 stycznia 2015

#8 Ułamek sekundy

Jak to się dzieje, że w jednym momencie, ten milimetr szczęścia, który powiększa się z każdym dniem w duszy człowieka, którego ciągle spotykają nieszczęścia może po prostu zniknąć?
Nikt chyba nie zna odpowiedzi na to pytanie, a w szczególności nie Ona i nie ci, którym jest właśnie źle. Każda chwila jest ulotna, a szczęście to nawet nie jest chwila, to nawet nie jest ułamek sekundy...

Całe szczęście upłynęło w jednym momencie z Alicji, gdy tylko odebrała telefon od nieznanego numeru. Usłyszała w nim błagalny głos matki, która przekazuje jej wieść o śmierci je najbliższej, najważniejszej i najukochańszej osoby, która była dla niej jedynym wsparciem. 
Pomimo tego, że nie chciała rozmawiać ze swoją matką uległa, gdy usłyszała jej żałosne łkanie. 
Dziewczyna siedząc w samochodzie, spostrzegła nadchodzącego Kubę. Nie chciała, żeby ten zauważył jej łzy i zły stan otarła szybko twarz i pomasowała policzki. 
-Wszystko załatwione-odparł siadając na miejsce kierowcy.
Spojrzał na nią i dostrzegł łzr, spływającą z jej oka. 
-Alicjo wszystko wporządku?-zapytał z troską. Już chciała odpowiedzieć, ale nie powstrzymała się i po jej policzkach jeszcze bardziej zaczęły spływać łzy-hej mała, nie płacz, co się stało?
-Moja pzryjaciółka...-wyjąkała w płaczu-nie żyje..
I teraz na dobre załamała się i nie potrafiła opanować. Kuba szybko zabrał ną do mieszkania, położył do łóżka i zrobił gorącą czekoladę. Alicja jednak, jedyne co zrobiła to w płaczu u ropaczy zasnęła.

Nadszedł ranek, wszedł do sypialni, specjalnie dla niej przygotowanej. Rozejrzał się, łóżko było puste, śniadanie nie tknięte. Jego oczy były wypełnione strachem, nie wiedział co się z nią stało. Nagle zobaczył otwarte drzwi, które prowadziły na balkon. Wyszedł przez nie i zobaczył ją. Leżała zmarznięta, zapłakana, zmarnowana. Wziął ją w swoje ramiona, zaprowadził do swojego pokoju, owinął grubą puchową kołdrą i położył do łóżka. Przytulił ją, poczuł drżenie jej ciała. A ona, poczuła się bezpiecznie, jak nigdy dotąd. Wszystkie złe myśli i uczucia odeszły. 
-Nie możesz tak robić, robisz sobie krzywdę. Twoja przyjaciółka by tego nie chciała, z pewnością Cię kochała. Chciałaby, żebyś się z nią pożegnała i żyła dalej... szczęśliwie-powiedział i rozluźnił uścisk, wziął głęboki wdech-jeżeli zechcesz, pojadę z tobą, nie chcę zostawiać cię samej w tak złej sytuacji.
Wstał i już chciał wyjść, gdy pomiędzy łkaniem dziewczyny, w tej chwili tak bezbronnej, tak kruchej, usłyszał.
-Chcę, ale proszę zostań przy mnie, błagam..
-Nie musisz prosić ani błagać wystrczy, jedno słowo.
I w sekundę znalazł się obok niej, wtuliła się w niego i oparła głowę na jego klatce piersiowe. On się uśmiechnął.
-Nie powinieneś być w pracy?
-Mogę praciwać kiedy mam nabto ochotę, mała.
Chciała jeszcze coś dodać ale jej oczy się zakmnęły a umysł oddalił się do krainy Morfeusza. 

Nadszedł dzień pogrzebu. Alicja spoglądała w głąb lasu, przez który przejeżdzali. Widziała tam pustkę, taką jaką ostatnio czuła w sercu. Chociaż ostatnio, coś się zmieniło. Czuła coś dobrego w tym sercu, coś co zapelniało powoli tą pustkę. Kuba był dla niej taki dobry, taki wspaniałomyślny. Robił wszystko, żeby odgonić od niek źłe myśli, czy koszmary. Opiekował się nią, dbał o nią. Nie wiedziała dlaczego, zawsze dla każdego człowieka była nic nie znaczącym podmiotem. A on był dla niej taki inny. To było niesamowite. Ona też starała się zmienić, być dobrą i inną, lecz nigdy nie potrafiła tego dokonać. A Kuba wpływa na nią tak, że nic nie robiąc już jest całkowicie inna i lepsza niż kiedyś.
Wyjechali z lasu i Alicja zaczęła rozpoznawać znaną jaj nigdyś okolicę. Co prawda wiele się zmieniło, ale wiele rzeczy też było nietknięte. Zobaczyła zielony niewielki dom, w którym mieszkała jej najwspanialsza osoba na świecie, kazała Kubie zatrzymać się na przeciw niego. Wysiedi, chłopak złapał ją za rękę i poszli do domu. Gdy Alicja zobaczyła trumnę, do jej oczu napłynęły łzy, widząc to Kuba przyciągnął ja bliżej siebie. I rozglądając się zobaczył dwoje starszych ludzi, którzy szli w ich stronę. Alicja również się odwróciła i rozpoznała tą dwójkę, gdy do nich doszli.
-Matko, ojcze. Witajcie-powiedziała chłodnym tonem i odwróciła się do Kuby. Ten stał spoglądając raz na dziewczynę, raz na jej rodziców, przywitał się z nimi i wrócił wzrokiem do Alicji, która nie raczyła niczego mu w tej chwili wyjaśnić. Nawet tego nie oczekiwał, wiedział, że jest jej ciężko, nie chciał pogarszać jej stanu, rozumiał ją.

Po modlitwie i całej ceremonii Alicja wraz z Kubą, wrócili do samochodu już chcieli odjeżdżać, gdy drogę zagrodzili rodzicę Alicji.
-Córeczko błagam, wróć, porozmawiaj z nami-odparła kobieta.
-Jedź-powiedziała.-natychmiast!
Ale Kuba nie zareagował, wysiadł z samochodu i zaczął rozmawiać z jej rodzicami, była na niego wściekła, nie ruszyła się z samochodu i spokojnie zaczekała, aż ten wróci i będzie łaskaw zabrać ją do ich mieszkania.
-Spokonie mała, nie denerwuj się..-zaczał, gdy wrócił do samochodu-powiedziałem im tylko, żeby dali ci spokój.
-I mam wierzyć, że to jedno zdanje zajęło Ci dwadzieścia minut?-warknęłam 
-Musiałem ich uspokajać, że wszystko z tobą wporządku, że nic ci nie jest, świetnie sobie radzisz i tam dalej, nie bądź na mnie zła. Nie zrobiłem nic złego.
-Błagam, jedźmy już..
-Dobrze, już jedziemy ale po drodze zjedziemy w jedno miejsce, okey?-odparł, odpalając silnik i spoglądając na nią z uśmiechem.
-Rób co chcesz, byle żebyśmy jechali w stronę domu. 
-Oczywiście, mała.

niedziela, 4 stycznia 2015

#7 Bezpieczna wymówka

Obudziła się cała mokra. Starała się unormować swój oddech i pobudzone bicie serca. Spojrzała na zegarek, który leżał na stoliku obok łóżka, dochodziła godzina czwarta. Przypomniało jej się wszystko, dawno nie przeżyła takiego koszmaru.

-Witaj księżniczko-powiedział wysoki blondyn o zielonych oczach. Alicja stała bez ruchu, jej ciało opanował strach-nie spodziewałaś się mnie prawda kochanie?
-Co ty tutaj robisz? Jak mnie znalazłeś? Jak śmiesz w ogóle mnie nękać?-wydukała z oburzeniem, mieszanym ze strachem. 
-Daj spokój słonko, nie tęskniłaś za mną? Co jest z tobą? Myślisz, że uciekniesz od przeszłości. Myślisz, że uciekniesz ode mnie, ale wiesz co? Ja ci powiem co maleńka...
Przybliżył się do niej, pchnął nią o ścianę, która była za nią i objął jej drobną szyję rękami, nie pozwolił jej oddychać.
-Ode mnie nie da się uciec kotku..-wpił się w jej usta, rozluźnił uścisk i rozerwał jedną ręką koszulę, którą miała na sobie, gdy próbowała się w jakikolwiek sposób wyrwać z uścisku, on mocniej zaciskał ręce na jej szyi, co paraliżowało jej ciało.
-Zostaw mnie, Ty podły bydlaku!-krzyknęła, gdy zdołała złapać oddech, jak najgłośniej potrafiła. 
-To był błąd suko!-warknął i pociągając ją za włosy, pchnął na ziemię-próbuj dalej, tutaj i tak Ci nikt nie pomoże maleńka...
-Ratunku!-krzyczała z całych sił, nagle dostrzegła niewyraźną sylwetkę, która podążała w ich stronę.
-Hahaha jesteś moja suko, zapamiętaj! Jeżeli ja nie mogę cię mieć, to nikt inny też nie może!-rozdzielił jej nogi i już chciał dopierać się do jej spodni, lecz powstrzymał go przeszywający ból głowy. Ktoś go uderzył, czymś twardym. Alicja poczuła tylko jak tajemnicza osoba podchodzi do niej i bierze ją w ramiona. Widziała tylko niewyraźne światła z ulicy i odpłynęła. 

Zobaczyła gdzie jest, to zdecydowanie nie było jej mieszkanie, spała na dużym białym łóżku. Na stoliku obok leżał kubek z wodą. Nie potrafiła sobie przypomnieć więcej niż to co zobaczyła we śnie. Wstała, cała obolałą, spojrzała  lustro, które wisiało na ścianie, na przeciwko łóżka i doznała szoku. Cała była posiniaczona i na wielu fragmentach ciała miała blizny, nie zagojone. 
Wyszła w panice z pokoju, w którym się znajdowała, a do oczy napłynęły jej łzy.
Zobaczyła jak w salonie siedzi Kuba, już wiedziała gdzie jest. Chłopak opierał łokcie o kolana, wyglądał na bardzo załamanego. Na fotelu leżała bluza i para spodni, to nie były jej rzeczy ale innych nie dostrzegła. 
-Wstałaś..
-Tak, proszę powiedz mi co się wczoraj stało, błagam-z jej oczu upłynęło kilka łez, a jej głos się załamał.
-Wyszłaś, bo chciałaś wrócić do niejakiej Dominiki, żeby się nie martwiła o ciebie, sam byłem przerażony, że poszłaś tak późno w nocy sama przez tak wielkie i niebezpieczne miasto, więc postanowiłem cię dogonić i odprowadzić, niestety się trochę spóźniłem, na szczęście nie zrobił ci nic gorszego, kto to był Alicjo? Nie jesteś bezpieczna, ten gość to jakiś psychopata. Martwię się o ciebie! 
-To był, mój były narzeczony..-zaczęła i przetarła łzy, które spływały po jej nieco zabrudzonych policzkach-byliśmy parą przez dwa lata, postanowiłam się wyprowadzić i on chciał to zrobić razem ze mną, mieliśmy zacząć żyć od nowa. Jednak, gdy tylko się zaręczyliśmy, wszystko się zmieniło, zaczął mnie bić, zabraniał mi wychodzić z domu, gwałcił mnie, gdy nie chciałam się z nim kochać... 
-Alicjo..-mężczyzna chciał ją objąć ale nie pozwoliła mu na to.
-Nie mogłam dłużej tego wytrzymać, zerwałam z nim, zakończyłam to wszystko i właśnie wtedy zaczęło się to piekło. Nękał mnie, śledził, nie dawał mi żyć, wysyłał pogróżki, dzwonił do mnie kilka razy na godzinę, gdy zmieniłam numer od razu zdobywał mój nowy... Wyprowadziłam się a raczej uciekłam stamtąd, zmieniłam imię i nazwisko, numer, dosłownie wszystko. Było dobrze przez ostatnie półtorej roku, aż do teraz..
Dziewczyna przytuliła się do towarzysza i starała się ukryć płacz. On ją objął, poczuła się bezpiecznie, jak nigdy dotąd. 
-Przy mnie nic ci nie grozi, obiecuję-powiedział jakby sam do siebie i dokończył-zrobię wszystko abyś była bezpieczna.
Pocałował ją w czubek głowy. 
-Nie, to nie są żarty, nikt mi nie pomoże.. Nie chce mieć powtórki z przed kilku lat, nie chcę cię w to wpędzać, ja muszę wracać, proszę nie kontaktuj się ze mną więcej..
-Nie pozwolę ci na to-podniósł ton głosu i objął ją mocniej, jej ciało się rozluźniło, nie mogła zrozumieć co się z nią dzieje, chciała już iść ale nie mogła, to było silniejsze od niej. 
-Ale..-chciała dokończyć ale gdy usłyszała siedź cicho i nie sprzeczaj się ze mną, które szepnął jej do ucha i poczuła jego ciepły oddech na swojej szyi przeszły ją ciarki i nie wiedziała już właściwie co chciała powiedzieć.
-Idź pod prysznic i ubierz się, pojedziemy po twoje rzeczy, nie możesz tam teraz mieszkać, więc rozgościsz się u mnie-powiedział z triumfem na twarzy, nie zadowoliło jej to ale widziała, że miał rację. Wolała nie ryzykować swojego życia po raz kolejny. Posłuchała go i powędrowała do łazienki a po dwudziestu minutach siedziała już w samochodzie Kuby.
-Lepiej jak ja pójdę i ciebie nikt tam już nie zobaczy, poczekasz na mnie? Chyba nie masz nic przeciwko, twoja przyjaciółka pomoże mi, spakować twoje rzeczy.
Jej odpowiedzią było rytmiczne yhym, była zbyt zmęczona i nie wyspana, aby czemukolwiek zaprzeczyć.

czwartek, 27 listopada 2014

#6 Cisza

Siedzieli w dwuosobowym stoliku i spożywali wyśmienitą kolację, specjał szefa kuchni. Dziewczyna nigdy wcześniej nie zasmakowała takiego luksusu, lecz nie dawała tego po sobie poznać.
-O co ci chodzi?-zapytała w końcu po długim milczeniu, gdy już skończyli jeść. Wzięła łyk wody i spojrzała z ciekawością na mężczyznę.
-Nie rozumiem twojego pytania-odparł i przeszył ją wzrokiem.
-Zapraszasz mnie do siebie,  proponujesz mi klucze do swojego mieszkania, zdobywasz jakimś cudem mój numer, śledzisz mnie i zapraszasz na kolację do niewyobrażalnie drogiej restauracji na kolacje. Więc pytam, dlaczego? O co ci chodzi?-słowa wypłynęły z jej ust z taką szybkością i swobodą jakby przygotowywała się do tego przemówienie przez całą drogę z jej mieszkania do restauracji. Kąciki ust mężczyzny uniosły się do góry a Alicja nie dawała po sobie poznać, że zaczyna się denerwować.
-Po prostu mnie interesujesz...
-Nie znasz mnie, jak mogę Cię interesować? To dziwne. Żaden mężczyzna pokroju jak ty, nigdy nie zainteresowałby się taką kobietą jak ja..
- Widzisz mylisz się, masz w sobie wiele, jesteś pociągająca, inteligenta, widać, że nie miałaś w życiu łatwo, jesteś inna, nieporównywalna i niesamowita. Wszystkie inne dziewczyny są takie same, puste, z toną tapety, myślą tylko o imprezach, pieniądzach i o tym jak wyglądają. Ty taka nie jesteś w dodatku jesteś nie do zdobycia i to mnie w tobie kręci...
-I myślisz, że skoro to wszystko mi powiedziałeś, ja ci ulegnę i już będę twoja?
-Nie. Wiem, że muszę zapracować na twoje zaufanie i będę musiał długo pracować nad tym, żebyś mnie polubiła, żebyś zobaczyła, że mi na tobie zależy. Zobaczysz, że się postaram, imponujesz mi.
Zamilkł.
-Chcę wrócić do domu-odparła.
-Dobrze, odwiozę Cię.
Poprosił o rachunek. Gdy zostawił dwa banknoty, wolała nie spoglądać na rachunek, który musiał przedstawiać kwotę, którą ona widuje bardzo rzadko. Wyszli z restauracji, czekali aż personel podstawi samochód.
-Możesz włączyć muzykę?-zapytała gdy już siedzieli w samochodzie. Kuba włączył radio, dziewczyna zaczęła nucić cicho piosenkę, która właśnie leciała. Mężczyzna dołączył się do niej. Nagle zobaczyła, że skręcają w inną ulicę niż powinni.
-Gdzie ty jedziesz?-zapytała z nutką strachu w głosie.
-Do domu-odparł i spojrzał na nią z uśmiechem i wtedy zobaczyła w jego oczach troskę.
-To chyba nie w tą stronę-rzuciła z gniewem, który teraz mieszał się ze strachem.
-Alicjo, nie powiesz mi chyba, że w twoim mieszkaniu czujesz się jak w domu, i że to jest twój dom. Jedziemy do mnie...-dziewczyna nie odezwała się, wiedziała że Kuba ma rację. Nigdy nie czuła się w swoim mieszkaniu dobrze, zawsze czuła się obco, jak w jakimś hotelu...
Kilka minut później dotarli pod wysoki wieżowiec. Wjechali na podziemny parking, mężczyzna wysiadł i otworzył drzwi swojej towarzyszce.
Wjechali windą na czternaste piętro, weszli do apartamentu, bo mieszkaniem tego nie można było nazwać. Dziewczyna ściągnęła szpilki i kurtę, po czym położyła się na ulubionej tutaj kanapie. Po kilku sekundach poczuła jak wielki ciężar, przygniata jej ciało. To był Woody.
-Cześć słodziaku-uśmiechnęła się i odsunęła od siebie psa, który lizał ją po twarzy, gdy zeskoczył zaczął biegać wokół sofy, z radości na przybyłą Alicję.
-Polubił cię-powiedział Kuba, który właśnie wszedł do salonu z dwoma lampkami wina-zresztą nie dziwię się mu bo ja też-podał dziewczynie jedną z uśmiechem i usiadł obok.
-Cieszę się, uwielbiam zwierzęta, w szczególności psy, sama zawsze chciałam sobie kupić ale nigdy, nie miałam takiej możliwości.
-Teraz już masz-wyszczerzył się w uśmiechu. Ona go odwzajemniła, podobało mu się bardzo, gdy się uśmiechała, nie widział już tak dawno piękniejszego niż jej.
-Wiesz powinnam się zbierać, moja współlokatorka będzie się o mnie martwić..
-Daj spokój zostań jeszcze chwilę, nic jej nie będzie, a tym bardziej tobie-dziewczyna zamyśliła się na chwilę, lecz po chwili wróciła na ziemię.
-Nie naprawdę, będę już lecieć, było mi bardzo miło-podkreśliła słowo bardzo, pożegnała się z Woodym, który oblizał po raz kolejny jej twarz i spojrzała na roześmianego Kubę, pochyliła się i pocałowała go w policzek. Mężczyzna spojrzał triumfalnie na Woodyego i odprowadził Alicję do drzwi.

czwartek, 20 listopada 2014

#5 Kobieta zmienna jest

Wróciła do mieszkania. Zdziwiła się, wszystko było posprzątane, wręcz lśniło czystością. Takiej przemiany nigdy nie widziała, powędrowała do kuchni, gdzie zastała Dominikę.
-Podoba Ci się?-zapytała współlokatorka z uśmiechem-cały dzień sprzątaliśmy, właściciel poszedł niedawno, również był mile zaskoczony.
-Tak, nie wiem jak tego dokonałaś ale jest świetnie, chcesz herbatę?
-Oczywiście, taką jaką zawsze, ja przygotuję przekąski-odparła Dominika i zaczęła grzebać w szafkach kuchni, poszukując różnych słodkości.
Gdy kawa i ciasta był już wyłożone na stole w salonie, dziewczyny usiadły i zaczęły rozmawiać.
-Dominiko, posłuchaj. Ja wiem, że jesteśmy młode i imprezowanie to coś normalnego, ale proszę ogranicz te imprezy, nie róbmy z siebie pustych dziewczyn, które myślą tylko o alkoholu, zacznijmy normalnie żyć, dobrze wiesz, że dłużej tak być nie może. Jeszcze trochę i doprowadzimy do tego, że będziemy musiały w naszym wieku iść na odwyk albo gorzej..-przerwała i spojrzała na dziewczynę.
-Wiesz, ostatnio również o tym myślałam i podzielam twoje zdanie. Ja w szczególności powinnam zmienić moje towarzystwo, nie chce skończyć ja Eliza..-obie zamilkły.
Eliza była również ich współlokatorką, była i to dość dawno. Chodziła ciągle na imprezy, piła, paliła i brała różne świństwa. Skończyło się na tym, że będąc na odwyku popełniła samobójstwo. Wszystkie jej tajemnice wyszły na jaw, zostawiła dla dziewczyn list, w którym zwierzyła się, że prawie na każdej imprezie była zmuszana do rzeczy, których nie chciała robić, a żeby przychodziło jej to z łatwością, sięgała po narkotyki.
-Nie wracajmy lepiej do tego tematu, nie pozwoliłabym Ci na to, jestem z tobą dobrze o tym wiesz...-Dominika przytuliła koleżankę i szepnęła tylko ja z tobą też.
Po chwili zadzwonił telefon Alicji, dostała sms. Na wyświetlaczu widniało imię "Kuba". Zastanawiała się skąd on ma jej numer, doszła do wniosku, że gdy spała chłopak zabrał jej telefon i sam go zdobył. Miała mieszane uczucia co do tego, był bezczelny ale cieszyła się, że on się odezwał bo sama by tego nie zrobiła.
Otworzyła wiadomość. W jednym momencie poczuła jak gorąco dobija do jej głowy, nie wiedziała co o tym myśleć.
"Wyjdź, zabieram Cię na kolację
-Kuba"
Dominika również przeczytała tą wiadomość, wypchała koleżankę do łazienki a sama zaczęła szukać jakiejś ładnej sukienki i butów. Ostatecznie powędrowała do swojej szafy i wybrała czarną obcisłą sukienkę i do tego chabrowe szpilki. Alicja wyszła z łazienki po dziesięciu minutach, jedyne co zrobiła to umyła się i uczesała włosy.
-No chyba żartujesz..-powiedziała jej współlokatorka z dezaprobatą, wyciągnęła z szafki swoją kosmetyczkę i zaczęła robić makijaż Alicji kiedy ta była załamana, całym zamieszaniem, który na nic się nie miał przydać. Była świadoma tego, że jeżeli Kuba wie gdzie ona już mieszka, zabierze ją na kolację aby zrobić jej wyrzuty, że nie powiedziała mu jakim jest ona złym odłamkiem społecznym. Po dwudziestu minutach Alicja wyszła przed kamienicę, w której mieszkała. Przed nią stał Kuba, który opierał się o biały samochód, był niesamowity i z pewnością nie był tani.
-Wyglądasz nieziemsko, powiedział i otworzył drzwi samochodu.
-Dziękuję-odparła wsiadając, mężczyzna zamknął drzwi i powędrował na miejsce kierowcy. 
Jechali w milczeniu, Kuba ciągle spoglądał kątem oka na dziewczynę, był zachwycony tym jak pięknie wyglądała. Sam nie wyglądał gorzej, miał czarne spodnie, białą koszulę i siwą marynarkę. Włosy lekko postawione na gumie, starannie. Cały był pod każdym względem dla niej idealny.

piątek, 16 maja 2014

#4 Obcy

Dochodziła trzecia popołudniu. Jej mieszkanie opustoszało, nawet jej współlokatorka gdzieś uciekła. Alicja wzięła prysznic, zrobiła sobie lekki makijaż i ubrała świeże spodnie i luźną bluzkę. Za dziesięć minut powinna być przed budynkiem, w którym mieszkał Kuba. Ubrała kurtkę, buty, zamknęła mieszkanie i poszła na umówione spotkanie.
Po kilku piosenkach dotarła na miejsce, dostrzegła tego samego mężczyznę, który ubiegłego wieczoru opierał się o tą samą barierkę.
-Witam cię, zagubiona koleżanko-odparł z szarmanckim uśmiechem mężczyzna.
-Cześć-odpowiedziała krótko, Kuba zmieszał się odrobinę.
-To co idziemy do mnie?-zapytał i ponownie na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech, uchwycił jej drobną dłoń w swoją i pociągnął na szesnaste piętro, oczywiście jechali windą.
Gdy weszli do środka, pierwsze co zrobiła Alicja to położyła się na tą wygodną kanapę, na której niedawno spała.
-Widzę, że bardzo ją polubiłaś-odparł i usiadł na krawędzi sofy. Dziewczyna spojrzała na niego, uśmiechnęła się i pokiwała głową na tak.
-Bardzo wygodna, bardzo duża i bardzo miękka, jak miś-wtuliła się w poduszki, miękkie jak puch.
-Możesz tutaj spędzić, tak długo jak tylko zechcesz mam nawet zapasowe klucze to mogę Ci je dać-Alicja wstała i usiadła naprzeciw jego. Spojrzała na niego ze zdziwieniem, to było odrobinę dziwne, że w czasie tak krótkiej znajomości on oferuje jej klucze do mieszkania.
Nie przyjęła ich. Wróciła po kilkunastu godzinach do swojego mieszkania, żałowała. Przy nim czuła się bezpiecznie. Czuła, że on da jej wszystko czego potrzebuje.
Dziewczyna położyła się i zasnęła. W tym samym czasie Kuba wchodził po schodach jej kamiennicy do jej mieszkania. Śledził ją, było to perfidne z jego strony ale podobała mu się, jej irytujący sposób bycia i ten sposób jakim traktowała jego i wszystko inne. Cały świat był dla niej po prostu obcy i nie chciała bo poznać.

czwartek, 3 kwietnia 2014

#3 Odpowiednio dobrze

Szła ożywionymi już ulicami nie tak pięknego, jak ubiegłej nocy miasta. Kilka przecznic i stoi już przed kamiennicą, w której znajduje się jej mieszkanie. Wchodzi po schodach na trzecie piętro, po drodze mija kilku śpiących studentów. Było wiadomo dlaczego śpią tam, dlaczego są tak zrujnowani. Weszła do swojego mieszkania, wokół mnóstwo dymu a  nim unosił się zapach alkoholu. To ironiczne, że codziennie tak wyglądały poranki w jej mieszkaniu. Trzasnęła drzwiami, wybudziła tym sposobem, całe ich mieszkanie, usłyszała kilka przekleństw.
-Chyba tutaj nie mieszkacie, więc się zamknijcie-odparła chłodnym tonem, dzięki czemu wszyscy się uciszyli.
-A ty mieszkasz?-odezwał się siedzący z tyłu na sofie, całkiem przystojny, czarno włosy, młody mężczyzna.
-Owszem mieszkam-odwróciła się, była wściekła, nie wiedziała kto mógł mieć taki tupet, żeby cokolwiek do niej powiedzieć.
-Ali! Wróciłaś, gdzie byłaś całą noc?-powiedziała zaspana współlokatorka-spokojnie to Daniel on zawsze taki jest.
-Byłam..-zawahała się ale po chwili dodała-..u przyjaciela. Wybacz ale idę do mojego pokoju, nasze mieszkanie jest  opłakanym stanie, jutro przychodzi właściciel, jeżeli tutaj nie posprzątacie to możesz się z nim pożegnać Dominiko..-odparła po czym skierowała się do swojego pokoju zatrzaskując drzwi.
Zdjęła kurtkę i położyła się na łóżko. Wyjęła kartkę z numerem, którą wcześniej włożyła do kurtki. Wpisała numer do swojego telefonu chciała zadzwonić, zawahała się, po czym odłożyła telefon na bok.
Po kilku minutach znów zabrała telefon w swoje dłonie i napisała sms'a do wczoraj poznanego mężczyzny.
Nagle do pokoju wszedł Daniel. On irytował ją a ona irytowała jego, przecież to było całkowicie normalne.
-Nie wierzę w to że jesteś na tyle bezczelny aby tak perfidnie wparować do mojego pokoju, chyba mam prawo do odrobiny prywatności więc grzecznie proszę wyjdź stąd-jęknęła z dezaprobatą i odetchnęła spokojnie.
-Chcę tylko pogadać-powiedział i usiadł na rogu łóżka.
-O czym Ty możesz chcieć ze mną rozmawiać skoro nawet się nie znamy człowieku?-bardziej poirytowana Alicja już być nie mogła. Oddychała głęboko i spokojnie.
-O twoim koledze. Widziałem was wczoraj razem, lepiej powiem ci nim będzie za późno, znam tego typa i wiem, że z nim nie warto jest się zadawać, wciągnie cię w bagno i wykorzysta, weź sobie do serca to co ci powiedziałem, znam kilka dziewczyn, które dobrze nie skończyły znajomości właśnie z nim-podkreślił ostatnie słowo dostatecznie, aczkolwiek Alicja miała swoje zdanie i dopóki nie poznała go bliżej nie miała zamiaru słuchać nikogo innego poza sobą.

poniedziałek, 24 marca 2014

#2 Nowe światło

Obudził ją intensywny zapach kawy. Rozejrzała się wokół, mnóstwo wolnej, pełnej światła przestrzeni, kilka mebli, wielka sofa i dwa ogromne skórzane fotele, wszystko w odcieniach czerni, bieli, szarości i bordo. Wszystko idealnie ze sobą współgrało, czysto i schludnie. Nagle do pokoju wszedł mężczyzna, ten sam, którego wczoraj Alicja poznała przed wieżowcem.
-Dzień dobry-uśmiechnął się i postawił przed nią wielką zieloną tacę z dwoma kubkami, talerzykami, na których leżały rogale francuskie z dżemem jagodowym.
-Dzień dobry-odparła ciągle lekko zdezorientowana. Kuba podał jej kubek, w którym znajdowała się kawa.
-Smacznego, mam nadzieję że lubisz croissanty. To moje ulubione śniadanie więc nie miałem nic innego, następnym razem zaopatrzę moją lodówkę, przed niespodziewanymi gośćmi-powiedział po czym puścił oczko w jej stronę.
-Dziękuję, tak bardzo lubię-objęła kubek swoimi rękoma, był gorący, przyjemnie ocieplał chłodne dłonie kobiety.
-Trafiłem w gust, nie było tak ciężko jak myślałem-mężczyzna zabrał się do konsumowania rogalika. Siedzieli w ciszy i spokojnie jedli. Gdy oboje skończyli popijali, wciąż gorącą kawę. Kubki były ogromne jak dla jakichś olbrzymów.
-Dziękuję za śniadanie, no i za nocleg-odparła Alicja, nie spodziewała się takiego przebiegu wydarzeń-sądzę, że powinnam już się zbierać, moja współlokatorka będzie się martwić.
-Musisz? Zostań jeszcze chwilę-uśmiechnął się i zagwizdał, po kilku sekundach w pokoju pojawił się przyjaciel Kuby - Woody przywitaj się.
Był to pies, rasy golden retriever. Wielki, przyjemni i przyjazny, od razu wskoczył na kolana Alicji i zaczął po niej skakać, lizać ją i przymilać. Kobieta zaczęła się śmiać, to było do przewidzenia przy tak miłym partnerze. Woody uspokoił się trochę i położył na kolanach Alicji.
-Naprawdę było mi niezmiernie miło ale muszę iść-wróciła do rzeczywistości i znów zrobiła się ponura.
-Dobrze a mogę przynajmniej prosić o Twój numer?-zapytał i spojrzał na nią błagalnie.
-Prosić zawsze możesz-uśmiechnęła się do siebie, wstała i pozbierała wszystkie naczynia z powrotem na tacę. Zabrała kurtkę, szalik i poprosiła aby mężczyzna odprowadził ją do wyjścia.
-Proszę, to mój numer, jeżeli będziesz chciała, a mam taką nadzieję to zadzwoń w najbliższym czasie, spotkamy się, porozmawiamy..-podał jej świstek kartki z jego numerem a dziewczyna zabrała go i schowała do kieszeni.
-Dziękuję-powiedziała i zastanowiła się jeszcze chwilę, uśmiechnęła się i dokończyła-za wszystko.
-To ja powinienem dziękować.